poniedziałek, 27 października 2014

"To nie jest tak, że wszystkie rzeczy się kończą..."

"...Czas płynie i zamyka niektóre bramy (...) zostawia jednak coś na oścież otwartego, co nie daje się przesłonić żadną barwą, nawet czarną. Można utkać sobie jakieś drzwi, jest to zresztą zupełnie proste, ale historia zawsze będzie miękka jak zasłona i przemknie się pod spodem albo przez dziurę."


Szklanka na pająki, Barbara Piórkowska






Kilka lat temu, jeszcze na studiach o Basi Piórkowskiej dowiedziałam się od mojego wykładowcy, Artura. Artur prowadził na moim roku ćwiczenia z pisania, jak to się po amerykańsku nazywa a półprywatnie piliśmy browara w knajpie po udanym Tribute to Wojaczek. I podzieliłam się swoim marzeniem o wydaniu książki - po to w końcu poszłam na polonistykę. I podsunął mi nazwisko swojej koleżanki, która także prowadzi zajęcia twórczego pisania. Jakiś ideał, pomyślałam - młoda, zdolna, ceniona, do której można się zgłosić a pokieruje - tak sobie wyobrażałam Barbarę. Jakiś czas później zrezygnowałam zarówno z marzeń, jak i zajęć. A w księgarniach ukazała się jej książka, do której sięgnęłam dopiero tydzień temu, dzięki uprzejmości kolegi z pracy.


Zapomniane marzenia zostały na nowo odkryte, niczym tytułowe pająki uratowane przed zimą, do szklanki i na wiosnę wypuszczone.


Główną bohaterką jest Aleksandra, postać pierwszoosobowa, pierwszoplanowa i teraźniejsza, ale jak mówi, wie doskonale, że wcześniej, zanim się urodziła, była mężczyzną
"Najpierw byłam mężczyzną. Nazywałam się Wołodymir Switłyczko i miałam ogromne stopy”
a w jej rodzinie to się zdarza. I dlatego maluje, bo w ten sposób zapamiętuje wspomnienia. A maluje i opisuje świat niezwykle metaforycznie, a to, co jest dookoła niej jest niezwykle symboliczne, co wprowadza czytelnika w świat kolejnych znaczeń. Wraz z dorastającą dziewczynką dorastają jej anioły, najwięksi przyjaciele - najbardziej intrygujące stworzenia, tajemnicze choć niesamodzielne.


Autorka sprawnie nawiązuje magiczną więź z czytelnikiem, wprowadza go w świat Południa: Gdańska, korzeni, prowadzi po dzielnicach miasta i historii późnego PRLu, s
zarego blokowiska, dziecięcego postrzegania świata dorosłych, szkole, gdzie nie jest zbyt lubiana, za swoją inność, niewymiarowość, wyobcowanie czy niedopasowanie. Dziewczyna poszukuje własnej tożsamości za pomocą barw, architektury, historii sztuki, własnych refleksji.


Barbara Piórkowska spranie bawi się piórem na granicy poezji i prozy. Stylem, jak to nazywam dziecięco-dorosłym: oniryczno groteskowo abstrakcyjnym. Nie ma tu zniekształceń rzeczywistości tak drastycznych jak u innych abstrakcjonistów, czy oniryzmów, groteska nie razi w oczy, wszystkie składniki są doskonale ze sobą skomponowane, niczym barwy na obrazie bohaterki, która, jak sama siebie opisuje, wiele godzin spędziła szlifując fach. To, co mnie osobiście zachwyciło, to typowy dla młodych pokoleń rys: wspomnienia blokowisk, rodzinnego domu, "kłótni przy kolacji" i opis oparcia pleców o Kościół Mariacki podczas inicjacji. Bez romantyzmu, zbędnych ukwieceń, trzystu stron opisu zachodu słońca. Ale też bez toporności ze stylizacji pełnej wulgarności, rynsztokowej dosadności. Lektura, ma się wrażenie, szuka w człowieku klucza do tożsamości, do odpowiedzi na pytanie kim jesteśmy, jaka jest nasza historia, skąd się wywodzimy i co było wcześniej, jak ważne są nasze teraźniejsze problemy w obliczu całego życia lub życia na przestrzeni tysiąclecia, w końcu jak ważny jest pierwiastek męski bądź żeński, co na ten pierwiastek wpływa (Aleksandra uznaje pierwiastek pod względem cech, niekoniecznie płci, np. dziadek ma pierwiastek żeński ze względu na utrzymywanie ciepła w domowym ognisku i zapewnienia wyżywienia w domu, siebie samej zaś ciężko jej sklasyfikować, choć czuje się dziewczynką, to wygląda jak chłopiec, psoci "jak chłopiec").


"Szklanka na pająki" nie jest opasłą księgą, jednak zapewnia czytelnikowi wiele wrażeń, refleksji. Jest jak ogromna paleta, z której można wybierać dla siebie najodpowiedniejsze kolory.


Dziękuje Michałowi za pożyczenie lektury i chciałbym w rewanżu serdecznie go pozdrowić a czytelników zachęcić do obejrzenia jego fun page.



1 komentarz:

  1. Moi drodzy dziękując autorce tekstu za miłe słowa, obiema rękoma podpisuję się pod tekstem Alicjonki :). Was natomiast zapraszam do przeczytania książki która w subtelny sposób przypomina,minioną już historię oraz zacierające się z biegiem czasu, magiczne ścieżki dzieciństwa dzisiejszych ...dziestolparoatków. :)

    Michał

    OdpowiedzUsuń

Ślicznie dziękuję za komentarz,
proszę, zostaw swoje imię lub nick, bym, wiedziała komu podziękować :)