niedziela, 11 marca 2012

„Ten, kto zobaczył siebie takim, jaki jest, dostrzegając swój grzech, jest większy niż ten, kto wskrzesza umarłych, i niż ten, kto widział aniołów…”



7 grzechów głównych, Dag Tessore

To, co Ojcowie wiary chrześcijańskiej nazywali „grzechami”, we współczesnej mentalności jawi się niczym zalety: czyż rozkoszowanie się dobrym jedzeniem, zażywanie swobody seksualnej, umiejętności egzekwowania dla siebie szacunku, duma i współzawodnictwo nie są współczesnymi określeniami tego, co dawniej nazywano nieumiarkowaniem w jedzeniu i piciu, nieczystością, gniewem i pychą?

Książeczka Daga Tessore’a, jest przewodnikiem, który ma pomóc czytelnikowi „pokierować własnym życiem i rzetelnie nad sobą popracować”. Jak sam autor zaznacza: punktem wyjścia niechaj będzie zdiagnozowanie, a następnie terapia owych siedmiu chorób”.

Jednak zanim przejdzie się do meritum, trzeba sformułować, czym siedem grzechów głównych jest. Ojcowie Kościoła uważali grzechy za przejawy i owoce wad, a zatem, twierdzili – zrozumiałe jest, że trzeba „wyrwać korzenie wad, a także ich owoce”.

Np. jeśli ktoś popełnia cudzołóstwo, to dlatego, że podtrzymywał w sobie wadę nieczystości. Jeśli ktoś zabija drugiego człowieka, żeby go obrabować, to dlatego, że nie pohamował swojej wady chciwości pieniądza. Zatem jeśli Kościół, na poziomie czysto prawnym, osądza poszczególny grzech, to na poziomie psychologicznym i duchowym liczy się waga, która ów grzech spowodowała.
Autor spieszy również z objaśnieniem, jak się wadę określa: wada jako brak moralny, namiętność (namiętność to przede wszystkim poruszenie duszy), myśl, choroba duszy, nawyk w końcu demon (Ojcowie Kościoła często mówią o wadach jako o demonach). Mówi też, że „wady są jak rośliny: jeżeli nie chcemy, żeby się rozrastały, musimy zaprzestać podlewania ich”.

Zanim autor książki 7 grzechów głównych dojdzie do analizy poszczególnych grzechów, zapewnia czytelników, że „człowiek nie jest niewolnikiem dlatego, że go sprzedano albo kupiono, lecz dlatego, że ma zniewolony umysł” (Klemens Aleksandryjski), tym samym umacnia czytelników, w wierze, że przy cierpliwej pracy nad samym sobą, jesteśmy w stanie pokonywać swoje wady, by odzyskać wolność umysłu. Lecz zanim pokona się swoje wady, najpierw należy je poznać i zbadać. Temu właśnie ma służyć ta niewielka gabarytowo książeczka.

Ze szczególną uwagą przeczytałam rozdziały i jako osoba, która szczególnie ceni sobie wolność w sferze poglądów, muszę przyznać, że ze zdziwieniem odwracałam kolejne karty książki. Autor wielokrotnie powołuje się na Ojców Kościoła, cytuje „Drabinę do raju” Św. Jana Klimaka,  „Ustawy życia mnichów” itd… Wszyscy razem wzięciu nawołują do zaprzestania i odrzucenia swych wad i poddawaniu się im. Dag Tessore serwuje nam, czytelnikom, sposoby na pohamowanie swoich namiętności. Dobry Chrześcijanin znajdzie w niej wiele rad, które może wykorzystać w codziennym życiu.
Jednak osoba, która sceptycznie patrzy na rady i pogróżki (jawi się obraz wysokiej ambony, na której stoi duchowny, szanowany człowiek i paluszkiem grozi ogniem piekielnym za złamanie poszczególnych, moralnie wątpliwych punktów) nie znajdzie odpowiedzi na własne wątpliwości. Przede wszystkim dlatego, że autor, mediewista zresztą, posłużył się księgami sprzed wielu wieków, próbując nieudolnie dopasować je do realiów dzisiejszych. 
Książeczka nie zachwyca, a jeśli uczy, to wyłącznie posłuszeństwa dogmatom wiary Chrześcijańskiej, bez dogłębnej analizy. 
Plusem tej niewielkiej książeczki jest kilka przydatnych cytatów, którymi zresztą się podzieliłam w niniejszej recenzji.

Moja ocena: 2/6

Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję portalowi Sztukater.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ślicznie dziękuję za komentarz,
proszę, zostaw swoje imię lub nick, bym, wiedziała komu podziękować :)