niedziela, 14 sierpnia 2011

Emigracja do Krainy Fantazji

 
Panna Wina, Witold Horwath

Książka Witolda Horwatha, polskiego autora m.in. Świętych wilków, Seansu, Ptakona oraz scenarzysta lub współscenarzysta Ostatniej misji, Nie ma zmiłuj czy seriali telewizyjnych takich jak Klan czy Na wspólnej, Ekstradycja i Wydział zabójstw, jest opatrzona trafnym mottem:

Ja jestem rana
Ty jesteś ból
– Rafał Wojaczek

Oraz dedykacją od autora:

Winowajczyniom bez sędziów i sędziom bez winowajczyń, którym przyszło za chlebem spełnienia emigrować do Krainy Fantazji, powieść tę daję na drogę.

Dedykacje te przytaczam, ponieważ nad sensem długo się głowiłam. Lubię, gdy po przeczytaniu książki, można sięgnąć znów do pierwszych stronic i ujawniają się ukryte dna, jak małe zagadki, które tylko czekają, aż po spełnieniu najważniejszego z wymogów – przeczytaniu całości – objawiają swą tajemnicę.
Lektura Panny Winy zaspokoiła moją chęć odkrywania tajemnic i rozszyfrowania zagadek. Czuję, że podarowano mi kilka godzin przyjemności, jaką było zagłębianie się w Krainę Fantazji.

Witold Horwath potrafi fantastycznie władać językiem pisanym. Dzięki temu, mogłam sobie wyobrazić zakątek Ameryki Środkowej, główną bohaterkę – Pannę Winę i jej sędziego – Pana Prawo… Opowieść o dziewczynie, która trafia do aresztu za swoje przewinienia. Zasłużona kara zmienia jej dalsze życie, a surowy sędzia staje się duchowym mentorem.

Ciekawy jest też sposób prezentacji historii Laury, tytułowej Panny Winy: kreowana jest przez dwoje ludzi, którzy spotkali się w wirtualnej przestrzeni – na czacie internetowym. Snują swoją opowieść, ale pozwalają sobie na przerywniki, które w ciekawy sposób stają się komentarzem do akcji.
Z początku historia wydaje się być pisana ręką samego Marqueza, zwłaszcza opisy Środkowej Ameryki, wyspy Santa Inez, wojny domowej… Ale dość szybko autor porzuca ten styl i jakby daje pióro samej Laurze, niepokornej i bezczelnej, a przy tym pełnej uroku głównej bohaterce, mającą ogromnie silną osobowość.
 
Panna Wina podejmuje dwa główne tematy: kary – która wiąże się ze zbrodnią oraz seksualną przyjemnością, jaką owa kara może nieść. Innymi słowy prócz refleksją nad wpływem kary na życie ludzkie skupiamy się nad tajemnicą sadomasochizmu. Nie jest to jednak temat narzucający się, rozwlekły i odpychający jak w wypadku „literatury” harlequinowej. Wręcz przeciwnie, czytelnik czuje, że coś jest na rzeczy, ale skupia się fabule, która wciąga go i nie pozwala odłożyć książki. Podobnie jak z filmem Secretary, o bardzo podobnej tematyce, fascynuje nas ten dziwny świat, w którym nie moglibyśmy się znaleźć za dnia, ale w nocy, pod osłoną powiek…


Za egzemplarz recenzyjny dziękuję Wydawnictwu Nowy Świat i portalowi Czyta nie szkodzi.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ślicznie dziękuję za komentarz,
proszę, zostaw swoje imię lub nick, bym, wiedziała komu podziękować :)