piątek, 11 listopada 2011

Czasy warte zapamiętania...




Cezary Prasek, Złota młodzież PRL i jej obraz w literaturze i filmie

„Zniweczona przez wojnę młodość przedwojennego pokolenia, odcięcie żelazną kurtyną, przesunięcie granic, powstawanie nowych elit skazało nas na błądzenie w rzeczywistości po omacku, na ciągły eksperyment i tworzenie nowych hierarchii wartości. Gdzie widzieliśmy jasność? Z pewnością nasze oczy były zwrócone na Zachód. Ale też nasze postawy, tożsamość zostały przefiltrowane przez rodzimą kulturę. Nie zawsze jednak uświadamianą. Przez tradycję romantyczną, przez przedwojenną powieść mieszczańską, przez nasz zaściankowy katolicyzm, który w ostatecznym rozrachunku okazał się wielką siłą wspomagającą walkę z komunizmem.”

Wkraczamy w świat autora, który był światem miliona ludzi żyjących w PRLu w latach 50-70. Świat naszych rodziców. Do dziś pamiętam rozmowy w kuchni co jakiś czas, gdy rodzice rozmawiali o swojej młodości, wypadającej w latach 60. O nazwiskach, które pojawiają się na kartach książki Praska. Czytając ją, wspominałam te właśnie wieczory, gdy rodzice sięgali pamięcią wstecz i obdarzali mnie okruchami swojej przeszłości. Gdy ich skronie nie były oprószone siwizną, gdy nie musieli martwić się ani o dom, ani dzieci. Gdy młodość była złota…

Słusznie zauważył Cezary Prasek:
Gdy o tym wszystkim opowiadam młodym, nie mogę się oprzeć refleksji, że oni uważają, że świat rozpoczął się dopiero z chwilą ich urodzenia.”

Świat tak szybko się zmienia. Ale zmiany nie powinny ulec zapomnieniu. Zapomnieniu należy się przeciwstawiać. Każdy z naszego pokolenia na miarę swych możliwości.

Złota młodzież PRL utwierdza mnie w przekonaniu, że były to czasy godne uwagi. Ba! Nie tylko godne uwagi, ale wywołujące pewną nostalgię. Chciałoby się choć na kilka dni znaleźć się w tamtej rzeczywistości, spojrzeć na Polskę z jej – wg. Nas – ciemnymi stronami. Właśnie! Zadziwiające, że słyszymy o komunizmie i PRL uwagi pełne pogardy, nienawiści wręcz. I to takiej, która, gdyby mogła, wzięła gumkę i zamazała całą tą historię – podczas, gdy Cezary Prasek rozpala w nas ciekawość i pozwala spojrzeć na ten czas z perspektywy młodego człowieka usytuowanego w tej rzeczywistości, ale godzącego się z tym i korzystającego z wszystkiego, co było w tym czasie dostępne.
Po lekturze książki mam wrażenie, że ludzie chętniej coś robili: integrowali się, zasiadali przy stole w knajpie i gawędzili… i nie tylko. Oddawali się szeroko pojmowanej sztuce. I nawet podryw był sztuką: nie wystarczyło „zagadać”, ale trzeba było zadbać o całą scenerię, dodatki i gadżety.

Zaskakuje również frywolność kontaktów damsko-męskich. Autor szeroko rozpisuje się nad życiem prywatnym (lub prywatnym – upublicznionym) Ewy Frykowskiej (która zresztą wydała Słodkie życie, które opisuje jej życie wśród pewnych osobistości teatru i kina PRL).
Wśród opisanych przedstawicieli Złotej Młodzieży PRL poznajemy bliżej m.in. Marka Hłasko. Widzimy jego postać, nie dorobek artystyczny. Tych postaci jest więcej: wszystkie są nakreślone w bardzo prawdziwy sposób: nie są zbytnio wyidealizowane, przeciwnie: mają więcej wad niż zalet.

Od szalonych lat 60. dzieli na ogromna przepaść: zmieniło się prawie wszystko: od ustroju politycznego po rodzaj muzyki, ubioru i technologii. Ale nie zmieniła się chęć zapisania wszystkiego, co się widzi dookoła siebie. Cezary Prasek uświadomił mi, że każdy czas, każda epoka jest warta refleksji. Zwłaszcza taka, która przypada na nasze najlepsze lata, lata młodości…

Moja ocena: 5/6
Alicja Liddell

Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Bellona oraz portalowi Sztukater.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ślicznie dziękuję za komentarz,
proszę, zostaw swoje imię lub nick, bym, wiedziała komu podziękować :)