niedziela, 10 lipca 2011

Nasza klasa


Nasza klasa, historia w XIV lekcjach, Tadeusz Słobodzianek

Gdy pytam znajomych (nie studiujących ze mną polonistyki) o Naszą klasę, pytają czy chodzi mi o portal społecznościowy. Na moją odpowiedź: że chodzi mi o dramat, który w zeszłym roku dostał Nagrodę Nike, zazwyczaj odpowiadają, że nie wiedzieli, nie słyszeli i nie interesowali się. I wcale im się nie dziwię.

Dramaty ogólnie rzecz biorąc nie cieszą się zbyt wielką popularnością wśród Polaków. Do tego należy dodać tematykę żydowską i mamy zawężone grono czytelników.

Sięgnęłam po raz pierwszy po tę książkę i po zapoznaniu się z pierwszymi stronami, odłożyłam ją. Polacy, Żydzi, Jedwabne. Odłożyłam. Nie chciałam jej czytać.

Przeczytałam. Ponad rok po premierze. Z pełną świadomością, co tam znajdę.
Wydawałoby się, że o Jedwabnym powiedziano wszystko. Słobodzianek jednak odnalazł dla siebie dziurę, przez którą mógł wyjrzeć do czytelników. Zastanawia mnie, co bardziej go do owej dziury szukania skłoniło: ewentualny sukces finansowy? Nagroda, którą zresztą zdobył? Kolejny raz odgrzewanie pamięci rodaków (i nie tylko, ponieważ premiera Naszej klasy odbyła się w Londynie) niczym sczerniały już kotlet, niestrawny, ale smażony w imię idei i pamięci po Zamordowanych?


Myślę, że nawet przesunięcie ośrodka czytelniczego zainteresowania na wspólnotę oraz jej rozłam, która niewątpliwie jest jednym z ważniejszych motywów w dramacie nie „ratuje tekstu”, ponieważ w dalszym ciągu widzimy obrzydliwe epatowanie przemocą i seksualną dewiacją, którą autor uwypukla na każdym kroku.

Tadeusz Słobodzianek wykoncypował interesującą formę: każda scena została przez niego nazwana lekcją (stąd podtytuł: historia w XIV lekcjach) kończąca się wierszykiem bądź piosenką śpiewaną przez wszystkich uczestników. Na tym innowacyjność Słobodzianka się kończy.
Autor sadza młodych Żydów i Polaków w jednej klasie, opisuje pierwsze rozłamy. Ze wspólnoty, którą tworzyli wyrastają na wrogów.
Dalej już tylko leje się krew, gwałt i mord. A wszystko to znamy z wcześniejszych publikacji nt. Jedwabnego.

2 komentarze:

  1. Czytałam. Czytałam, bo trzeba było, bo zajęcia z poetyki goniły i goniły.

    "Na tym innowacyjność Słobodzianka się kończy". Nie zgodzę się, gdyby podjąć próbę przeanalizowania przestrzeni, symultanizmu pośredniego i bezpośredniego, spojrzeć na "Naszą klasę" przez problem kompozycji,odnosi się wrażenie, że to nie tylko o samo Jedwabne chodziło.

    OdpowiedzUsuń
  2. Współczesny dramat wykorzystuje symultanizm, inaczej ciągle byśmy siedzieli w tradycyjnie zbudowanym dramacie: jedności czasu, miejsca i akcji. Współcześnie należy go uatrakcyjnić, inaczej w ogóle nie będzie czytany. Słobodzianek o tym wie, dlatego dokonuje w swoich utworach zmian, mających umożliwić mu poruszanie się w przestrzeni wg. jego koncepcji. Nie tylko o Jedwabne chodzi, ale o wszelkie aspekty z nim związane: sąsiad zabija sąsiada w imię... czego? Rozłam wspólnoty, podziały nacjonalistyczne... To szerszy temat, który współistnieje z Jedwabnym. Jeśli doszukałaś się czegoś jeszcze, chętnie przeczytam, temat mnie niezwykle interesuje i chciałabym ujrzeć w tym utworze coś więcej, niż opisałam. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń

Ślicznie dziękuję za komentarz,
proszę, zostaw swoje imię lub nick, bym, wiedziała komu podziękować :)